Dżungla

Charlotte

Wzruszyła obojętnie ramionami.
- Może być. - Odpowiedziała krótko. Nie, ależ oczywiście, że nie zamierzała odzywać się pierwsza. Nie miała pewności czy ten mężczyzna zasługuje na poznanie jej imienia. Trochę się pomęczy zanim je pozna, taki był rytuał. I to był pierwszy etap - wytrzymać tak długo, aż w końcu się przedstawi. Podstawa zapoznawania się z Charlotte.

Kieł

-Ja Kieł.Gwynbleidd. - Powiedział choć już się kiedyś albo i teraz też już przedstawiał.
Ale skoro tak to niech będzie.Jeśli będzie miał zaczynać zawsze rozmowę pierwszy to przynajmniej szybciej przyswoi sobie mowę Dh'oine - ludzi.Tylko będzie trzeba unikać mówienia w Starszej Mowie.Jak się uda to się uda.I wtedy będzie mógł rozmawiać z ludźmi bez nieporozumień.W tej chwili i zazwyczaj jego inteligencja była prawie że równa dzikiemu zwierzęciu..

Charlotte

Skinęła lekko głową, słysząc jego imię. - Miło mi, Kieł. - Powiedziała, zupełnie obojętnie przyjmując do siebie drugie słowo. Było trudniejsze i nie miała zamiaru męczyć się ze swoją pamięcią. Była leniwa, oczywiście, jak każda kobieta, prawda? Jak nie, jak tak! :3

Kieł

Ech..

Opuścił wzrok,razem z oczami a co za tym idzie,głowę także opuścił patrząc w trawę.
I znowu to samo.Coś wymruczał pod nosem myśląc.
-Skąd ty,Feainnewedd ? - zapytał.W końcu coś powiedzieć trzeba.Choć znając ją te kilka minut,Kieł był pewny że mu nie odpowie.Ech..Ciężko jest zrozumieć Kobietę.
Te słowa to jednak najszczersza prawda.Ani ci odpowie,ani nie zagada.I ciągle na ciebie zła za coś czego nie możesz zrobić..

Charlotte

Nie do końca rozumiała jego słowa, ale mimo to otworzyła kusząco usta. O tak, byłaq to niezwykle prowokująca poza, którą jak widać miała już wyćwiczoną.
- Z daleka. Najprawdopodobniej nie znasz tej krainy, ani też nigdy o niej nie słyszałeś. Verona. - Odpowiedziała dosyć długo, ale na temat.

Kieł

-Ja z Temeria. -Odpowiedział w miarę szybko podnosząc głowę.
Verona.. Gdzieś już słyszał o tej krainie.Tak,lecz to było dawno.
Temeria też była daleko.Jeśli liczyć stąd,to wyjdzie całkiem spora odległość.
Zamyślił się trochę,myśląc gdzie słyszał o tej krainie i co mu o niej mówiono..

Charlotte

Zaś ona ani trochę nie kojarzyła krainy, z której pochodził Kieł. Aczkolwiek była ciekawa jakie zasady panowały w jego ojczyźnie. Zwykła ciekawość, chęć poznania świata, kultury innych miejsc. Tak, to zdecydowanie ją fascynowało.
- A więc... Macie króla? - Zapytała, spoglądając na niego.

Kieł

-Króla ? - Kieł trochę się zdziwił.Nazywano tak jakichś ludzi,lecz Kieł nigdy ich nie widział.Właściwie nie był nawet w żadnym mieście.Jedyne co widział to swoją rodzinną wieś a potem przez większość życia żył w większych lasach jak dzikie zwierzę.A nie,Kieł przecież żył w Brokilonie.Niezdobyty las,w którym mieszkały niezrównane łuczniczki - Nimfy.To chyba tam Kieł je poznał i to one go przygarnęły.To tam nauczył się Starszej Mowy.
No i przecie Temeria to było jedna wielka kraina,podzielona na królestwa.A w każdym jakiś żądny władzy Dh'oine rządził.Choć był jeden który rządził całym tym kontynentem.
-Foltest.. - wyrwało mu się.Chyba tak się nazywał ten cały władca.Chyba jeszcze rządzi tam,choć nie jest to pewne.

Charlotte

-Foltest. - Powtórzywszy. Kiedyś słyszała to imię, jednak nie wiedziała gdzie. No, mniejsza z tym. Pewnie i tak sobie nie przypomni zbyt szybko. Trochę czasu musiałoby minąć. Zamyśliła się. Jakie ma być kolejne pytanie?
- Czy w... Temarii... istnieją jacyś ludzie, których nazywają jakoś... specyficznie? - Zapytała, co chwilę robiąc przerwę, by się trochę namyślić. Dobrze pamiętała Złodziei ze swojej krainy. I mimo ich nazwy, wcale nie kradli, choć mogłoby się tak wydawać. Może czasem, ale rzadko.

Kieł

-Specificne.. - mruknął pod nosem nieudolnie.Trochę ciężkie słowo jak na niego.
-Nieludzie? - spytał.Jedyni ,,specificni ludzie'' w Temerii to Nieludzie - a przynajmniej tak byli nazywani przez ludzi.W jego stronach Dh'oine byli najgorszymi rasistami jakich można było spotkać.Gdy ktoś choć trochę się różnił od innych,od razu go męczyli,lub częściej zabijano.A strażnicy oczywiście mieli to głęboko.Sami też byli chędożonymi rasistami.

Charlotte

Zaśmiała się głośno, gdy usłyszała jak nieudolnie powtarza to słowo. - Inaczej mówiąc 'wyróżniający się', 'inni', czy coś takiego. - Podpowiedziała mu, przywołując się do porządku. Jak się śmiała to szczerze i zazwyczaj krótko.
- Byłbyś w stanie wytłumaczyć mi, kim oni są? - Zapytała, mrucząc niemalże.

Kieł

-Nieludzie ? To ci co nie Dh'oine... Nie człowiek.
Seidhe.. elfy zabijane przez Dh'oine. - Odpowiedział.Ludzie zabijali także krasnoludy,niziołki,gnomy i wszystkich którzy byli inni niż ludzie.Lecz elfy były mordowane najczęściej.Mówią nawet że wszystko co złe to przez elfów.
-Też vatt'ghern.Wiedźmini.Bronić ludzi przed potwory. - No,okazałą kolekcją wszelkich stworów to Temeria mogła się pochwalić.Choć kiedyś było ich więcej.
Teraz wiedźmini wycieli już niemal wszystkie potwory które zabijały ludzi.

Charlotte

Pokiwała głową ze zrozumieniem. - Ok, mniej więcej kapuję. - Mruknęła, posyłając mu uwodzicielski uśmieszek. O tak, miała zamiar się zabawić. Oczywiście, uważając by przypadkiem naprawdę się nie zakochać.
- Hmm... Słyszałeś kiedyś o Czarnych Magach? - Jej oczy rozbłysły. Dobrze pamiętała jedną ze swoich największych przeciwniczek. Nie miała z nią szans, gdyż właśnie ona praktykowała tą zakazaną magię. Tylko trzy osoby w krainie mogły ją posiadać. Tylko trzy wybrane osoby... Westchnęła, spuszczając wzrok. Czemu jej nie pozwolili się tego uczyć? Kate była zdecydowanie bardziej niepewna, ona miała większe skłonności do zła niż Charlotte.

Kieł

Mag.Tacy ludzie też byli w Temerii.Posługiwali się magią.Latające światełka (czyt. pociski),pojawiali się i znikali (czyt. teleportacje) i wiele innych.
Mieli nawet swoje własne specjalizacje.Kieł raz widział jak jakaś kobieta ruchem brwi most zwodzony podniosła.Wtedy się nadziwić temu nie mógł.Choć później się przyzwyczaił do takich rzeczy.
-Yeá.

Charlotte

Odpowiedź sprawiła, że się w niej zagotowało. Tak, już wie, co chce zrobić, choć z pewnością nie będzie łatwo namówić tego faceta. Podniosła się i spojrzała na niego.
- Czy w waszej krainie można uczyć się owej magii? - Zapytała, przyglądając mu się. Postąpiła krok w jego kierunku.