Kolorowy Wodospad

Arge

Arge przyszła i zaczęła się rozglądać. Od niedawna była w tej krainie. Chciała poznać różne osoby. Wodospad bardzo jej się podobał. "Może tu kogoś spotkam?"

Morgan Koller

Zauważyła inną dziewczynę.Więc wypadało by się też przywitać i pogadać-Witam-przywitała się i spojrzała na dziewczynę.Poprawiła parę razy grzywkę i wróciła wzrokiem do nowo przybyłej.Zapowiada się ciekawy dzień.Kogo jeszcze pozna?

Kagami

-No dobrze... Ja się pożegnam. - Powiedziała spoglądając na nieznajomą. Kiwnęła jej ręką i nagle rozpłynęła się gdzieś w powietrzu... Zniknęła pomiędzy kłębami czarnego dymu, który rozleciał się po świecie nie zostawiając po sobie żadnego śladu...

z.t

Arge

- Witam, jestem Arge, znamy się? Jakoś nie pamiętam, ale i tak miło mi cię poznać. - Powiedziała po chwili zamyślenia. Była tu od niedawna, a poznała już tyle osób.

Morgan Koller

-Miło mi Morgan i raczej się nie znamy ale może z widzenia-powiedziała z lekkim uśmiechem.Nie przypominała sobie jej chociaż wyglądała znajomo.

Arge

-Jestem tu od niedawna. - Powiedziała Arge z uśmiechem. Nie chciała w końcu nałapać sobie wrogów. Wolała żyć ze wszystkimi w przyjaźni.

Roxanne

BAM! DA DA DA DAM! PAM, SIA LA LA LAM!!! SRU TU TU TU, PĘCZEK DRUTU... JEB!!! Zaliczyła glebę. Otrzepała się z ziemi i już ciszej zakradła się za wielkouchą.
- KABUM!!! Jestem Roxanne! A ty jak masz na xywę? - Zapytała szczerząc niewinnie ząbki. Zdzichu latał razem z jej ręką, a ona uparcie go trzymała.

Arge

- Cześć Roxanne, ja jestem Arge, choć pewnie nie zawahasz się nazwać mnie Agrest. - Powiedziała z lekką kpiną w głosie. Widziała tą dziewczynkę pierwszy raz i była ciekawa, kim jest ta młoda osóbka. Chciała ją bliżej poznać.

Roxanne

- AGREST!!! AREŚCIOL, AGREST, AGRESTOLINA, AGRENIA!!! - Wydarła się chowając Zdzicha i wyjmując cukierki.
- Chcesz? - Spytała wsadzając jednego do paszczy. Połknęła w całości, choć trochę possała. A teraz smak coli! Mniam... Cukier!
- A ja być BI!!! - Zawołała głośno.
- A ja mam marzenie, by mnie Ófole porwali i żebym była aktorką. - Zawołała.
- Ja chciałabym być aktorką,
i menadżera mieć.
Nie przejmować się fanami,
Super auto mieć!

Kieszeń mieć wypchaną,
Rolę w komedii udaną.
Rachunkiem się nie przejmować,
Kasę brać i w filmach grać! - Jazgotała donośnie.
- A ty jakie masz marzenie? - Zapytała szczerząc się radośnie.

Arge

- Nie, nie jestem głodna - powiedziała. - A co do tego marzenia, to może:
Ja chciałabym być przewodnikiem
i pomocników mieć.
Nie przejmować się komornikiem
i jeszcze więcej chcieć.
Klozety mieć zapchane,
załogi też wspaniałe.
Podwładnymi się trochę interesować,
Wszystko dać i nic nie dać!
Może być? Nie miałam lepszych pomysłów. - Powiedziała odwdzięczając się takim samym uśmiechem.

Roxanne

- Hę? - Zapytała patrząc na cuksy. Paczki była tylko połowa. Ach tak! Przecież miała gdzieś jeszcze żel...
- Zdzichu!!! Ty wredoto! Wpiphyłeś mi wszystkie żelki! - Powiedziała wyjmując go z kieszeni.
- Głodny byłem... - Powiedział Zdzichu zakrywając oczka.
- A ja?! Ja też jestem! Byś poprosił, to byś dostał, a nie kradniesz, ty żelo-kradzie!!! - Wydarła się trzęsąc nim.
- No dobrze... Mogę? - Zapytał odkrywając jedno oczko.
- NIE!!! Nie, bo wpipshyłeś!!! - Wydarła się klepiąc go w głowę.
- Ała! To boli! - Zawołał.
- Ma boleć! - Powiedziała wciskając go do torby.
- Pff... - Fuknęła ciesząc się cukierkami.
- Lubisz słodycze? - Spytała wchłaniają cukierka.

Arge

- Niektóre, ale nie przepadam za żelkami... - Powiedziała, próbując opanować śmiech. - A ty, jakie lubisz najbardziej? - Spytała się dziewczynki. Chciała chwilę porozmawiać.

Roxanne

- Wszystkie! - Powiedziała i walnęła w swoją torbę. Zdzichu zapiszczał.
- A ty jesteś Zwierz-człek? - Zapytała znając odpowiedź. Okrążyła ją i skoczyła na ogon ciągnąc go zawzięcie. Wgryzła szpilkowate ząbki w puszysty ogon tej zacnej osoby i zamachała głową... KŁAKI!!! Wypluła go i wytarła rozwidlony język ręką, a przy tym dławiąc się potwornie. Patrzyła w niebo. T nie ona.

Arge

Zamachała ogonem i wytarła go ze śliny.
- Tak, jestem Zwierzołakiem. - Powiedziała i ignorowała czysty już ogon. - A ty, nimfą? Dużo ich tu jest.

Roxanne

- Ni mam pojęcia! - Zawołała i wypluła trochę sierści.
- Fuj! Masz zły w smaku ogon! - Zawyła i jakby urażona podniosła się z głową zadartą ku górze. Po chwili zaczęła iść i odeszła z tego miejsca. Mogła uprzedzić! Po chwili wbiegła znowu i rzuciła się jej na szyję.
- Ha ha! Mam cię! Nabrałaś się! - Zwołała radośnie wisząc jej a szyi.