Kwiecista Łąka.

Abbadon

Zauważył jakieś nadpobudliwe dziecko.
-Nie,dzięki-powiedział i wywrócił oczami.
Spojrzał się po reszcie,jest skazany na to coś,to coś,czyli dziecko. Abbadon westchnął.Zmierzył dziecko zimnym spojrzeniem.Lepiej nic nie odpowiadać. Nie wspomniał o jednej rzeczy...

Roxanne

- Heloł!!! Mówię do ciebie! - Powiedziała łapiąc do za ramiona i potrząsając. Nie pozwoli, by ją ignorowano w tak nikczemny sposób!
- Zenek! - Powiedziała, a pluszak wylazł z torby i wskoczył na głowę Milćka zakrywając mu oczy i ciągnąc za włosy. - Zostaw! - Uspokoiła go, a on usiadł jej na ramieniu i patrzył. Nie wiadomo gdzie...

Abbadon

Skrzywił się,zdecydowanie nadpobudliwe.
-Uspokój się,leniwcu-ostatnie słowo wypowiedział sarkazmem.
Skrzydłami,pomachał trochę by ich odgonić o kawałek.Spojrzał się zimno na misia.W ostateczności go przetnie,ale chwilowo nakazywał sobie spokój.

Roxanne

Zenek wlazł do torby i poszedł spać.
- JA LENIWIEC!!!??? JAK ŚMIAŁEŚ?! TY... TY... Ty małpo grająca na bananach!!! - Wydarła się waląc go w głowę (co w jej dziecięcej sile było równe zeru) i wlazła mu na plecy.
- KONIU!!! - Zawołała waląc go nogami po plecach. Zlazła z niego i pacnęła jeszcze raz w łepetynę.
- Małpa! - Powiedziała wystawiając mu rozwidlony język.

Abbadon

Uspokój się,to tylko dziecko z prawdopodobnym ADHD,pomyślał.
-Słowo leniwiec,wypowiedziałem sarkazmem-wyjaśnił,mając nadziej,że dziecko wie o co mu chodzi.
Wziął ją na wypadek na ręce,i położył gdzieś,a sam się odsunął,cóż wolał nie ryzykować,że walnie ją mieczem.

Roxanne

- Mam to w djiuuupje. - Powiedziała wystawiając mu język. Urażona najwyraźniej jego zachowaniem kopnęła go w nogę, a sama udała się na pobliskie drzewo, by tam wszystko obserwować. Jakaż ona dziś spokojna...

Abbadon

-A łaskawie mi powiesz,co mnie to obchodzi?-zapytał się zimno.
Oparł się o jakieś inne drzewo i się zamyślił.

Roxanne

- Gjóóóówno! Zgadłam? - Zapytała, lecz po chwili spała jak suseł w krainie Kinder Czekolady. Spadła z gałęzi i spała dalej. Nawet nie zorientowała się, że gruchnęła o ziemię i nabiła sobie guza.

Abbadon

Pokręcił głową.
-W pewnym sensie tak-powiedział i wyszedł,miał dość dzieci na dziś.

Roxanne

- Kinder Czekolada! - Zawołała budząc się i ledwie przytomna powłóczyła się za Abbadonem. Zgubiwszy go, wróciła do legowiska. Zniknęła w oddali mamrocząc coś pod nosem.

Arge

Arge wstała i rozejrzała się dookoła. "To Roxanne sobie poszła". Pomyślała i postanowiła zrobić to samo. Nie było tu nic do roboty. - Do widzenia - zniknęła w oddali.

Shiawase

Nagle otworzyła szeroko oczy Gaijin tak samo. Czyżby obydwoje spali lub się zamyślili ? Bardzo możliwe. Nagle przed jej oczami przeleciało wszystko co się tu działo. Wszystkie dialogi i osoby, które tu przyszły tak szybko jak znikły. Shiawase zrobiła smutną minę. - No i jesteśmy sami. - Powiedziała do psa i pogłaskała go po pysku, a ten polizał ją po buzi. Zaśmiała się głośno i wstała z bananem na twarzy. Razem z psem wybiegła z tego miejsca...

z.t